wtorek, 5 kwietnia 2011 | By: http://klaudiablog.pl

Własna firma - własna droga - czyli ogólny zarys przyszłości wyłaniający się z mgieł

          Kiedy kilka miesięcy temu zapisywałam się do programu START (program promocji przedsiębiorczości w uczelniach wyższych województwa śląskiego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki), chciałam tylko wziąć udział w szkoleniu dot. promocji i reklamy, natomiast kolejne etapy - mające na celu rozwijanie pomysłu na własną firmę - ignorowałam, uznając, że mnie to nie dotyczy. Jednak raz zasiane ziarenko zaczęło kiełkować i pomyślałam - niby dlaczego nie? Przecież każdy z nas może podejmować własne decyzje, próbować swoich sił i robić to, co mu naprawdę odpowiada. Więc dlaczego inni mogą otwierać swój biznes, a ja mam szukać pracy, co po moim kierunku studiów i tak będzie bardzo trudne?
          Oczywiście, hura-optymizm też jest niewskazany, ale postanowiłam podejść profesjonalnie do sprawy. Spisałam swój nieudolny wówczas pomysł, nazwałam rzeczy jak umiałam i wysłałam. Przeszłam do drugiego etapu, w którym jakiś miesiąc temu odbyłam kilkugodzinną sesję coachingową. Wcześniej nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać, ale w sumie nie byłam bardzo zaskoczona - starszy pan, mający w CV więcej punktów niż ja sobie liczę wiosen, zaczął nas wprowadzać w tajniki przedsiębiorczości, opowiadając m.in. o tym, że każdy z nas jest potencjalnym milionerem itp, po czym uczył nas robić mapę myśli i analizę SWOT (nie ma to jak coś nowego...;/), oraz opowiedział o analizie ryzyka, 5 siłach Portera i kilku zapewne przydatnych rzeczach, których naturalnie nie pamiętam. Kazał nam też odpowiedzieć na pytania, które ponoć każdy początkujący przedsiębiorca powinien sobie zadać, po czym mieliśmy doznać olśnienia i wiedzieć już na pewno, czy jesteśmy gotowi na biznes. Dla zainteresowanych byciem sobie szefem, żeglarzem i okrętem, zamieszczam pytania:
a. Nazwa projektu (nazwa pomysłu).
b. Na czym polega pomysł, jaką adresuje potrzebę lub dlaczego potencjalni klienci będą chcieli za to zapłacić?
c. Jak duży jest potencjalny rynek na ten produkt lub usługę?
d. Jaka jest konkurencja na tym rynku?
e. Na czym konkretnie firma chce zarabiać?
f. Jakie środki trzeba zainwestować i w jakiej perspektywie czasowej?
g. Po jakim czasie spodziewane jest przekroczenie progu rentowności (break-even)?
h. Na czym pomysłodawca opiera przekonanie o tym, że projekt się powiedzie?
i. Jakie są najważniejsze zagrożenia dla projektu?
j. Kim jest pomysłodawca i jakie ma doświadczenie?
W mojej ocenie pytania te nie były takie znów odkrywcze, jednak po przedyskutowaniu ich uznałam, że nie jest źle i warto kombinować dalej.
          Umówiłam się więc na indywidualne spotkanie z konsultantem, z którego właśnie przed chwilą wróciłam. Muszę przyznać, że nie rozjaśniło mi ono zbyt wiele jeśli chodzi o funkcjonowanie firmy samo w sobie, jednak dostałam sporo ciekawych informacji nt. pozyskiwania funduszy z Unii Europejskiej, a że należę akurat do grupy społecznej objętej chyba największym ryzykiem wykluczenia zawodowego, mam szansę na uzyskanie nawet kilku. Ale żeby nie było zbyt optymistycznie, uświadomiono mi, że rynek, na którym zamierzam działać, może okazać się zbyt mały, by firma przynosiła konkretne zyski. 
          Na szczęście jestem dopiero na drugim roku studiów i mam jeszcze sporo czasu na zastanowienie, ale też na merytoryczne i psychiczne przygotowanie się do podjęcia tego typu ryzyka. Pozostaje mi tylko pisanie biznesplanu, robienie analiz i myśl, że może jednak kiedyś uda mi się zostać prawdziwą Kobietą Sukcesu;)

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Valuable info. Lucky me I discovered your web site unintentionally,
and I'm surprised why this coincidence did not happened in advance! I bookmarked it.

Take a look at my homepage; fans facebook ()

Prześlij komentarz