Ostatnio doszłam do wniosku, że po powrocie do akademika (czyli mojego normalnego trybu życia - niech te wakacje już się kończą!) moje zasoby wolnego czasu powiększą się o weekendy, których już nie będę spędzać w domu z chłopakiem. Te dodatkowe kilka dni warto by jakoś wykorzystać - i tutaj pojawia się pomysł, który wpadł mi do głowy już przed dwoma laty - szkoła policealna:)
Po przejrzeniu ofert kilku najpopularniejszych tego typu placówek doznałam lekkiego zawrotu głowy od ilości, różnorodności i dziwności proponowanych kierunków (no ale może kiedyś zbiorę się w sobie i poświęcę rok na naukę Prowadzenia gospodarstwa domowego, po którym otrzymam zacny tytuł: Specjalista - Gospodyni domowa;) ). Udało mi się jednak znaleźć kilka interesujących pozycji, ale ponieważ od przyszłego roku planuję zacząć zaocznie studia magisterskie, w grę wchodzi tylko szkoła jednoroczna, a więc niestety - płatna, dająca zaledwie tytuł specjalisty. Perspektywa uczenia się czegoś nowego, interesującego, choćby czysto hobbystycznie, poznanie nowych ludzi, spędzenie czasu inaczej niż przed monitorem komputera jest niezwykle pociągająca, jednak... czy warto? Zawsze to jakiś punkt w CV, jednak chyba niewiele wnoszący, może lepiej było by zaoszczędzić pieniądze i wydać je za rok na jakąś podyplomówkę, lub znaleźć porządny kurs? No i jeszcze dochodzi do tego ten mój słomiany zapał... jeśli zajęcia nie okażą się wystarczająco interesujące lub przeważy chęć weekendowego imprezowania będę żałować, że narzuciłam sobie jakieś dodatkowe obowiązki. Z drugiej strony... jeśli nie będę miała konkretnej mobilizacji ('płacę za zajęcia więc szkoda nie iść') to mogę znów popaść w marazm i pogrążyć się w lenistwie...
Po przejrzeniu ofert kilku najpopularniejszych tego typu placówek doznałam lekkiego zawrotu głowy od ilości, różnorodności i dziwności proponowanych kierunków (no ale może kiedyś zbiorę się w sobie i poświęcę rok na naukę Prowadzenia gospodarstwa domowego, po którym otrzymam zacny tytuł: Specjalista - Gospodyni domowa;) ). Udało mi się jednak znaleźć kilka interesujących pozycji, ale ponieważ od przyszłego roku planuję zacząć zaocznie studia magisterskie, w grę wchodzi tylko szkoła jednoroczna, a więc niestety - płatna, dająca zaledwie tytuł specjalisty. Perspektywa uczenia się czegoś nowego, interesującego, choćby czysto hobbystycznie, poznanie nowych ludzi, spędzenie czasu inaczej niż przed monitorem komputera jest niezwykle pociągająca, jednak... czy warto? Zawsze to jakiś punkt w CV, jednak chyba niewiele wnoszący, może lepiej było by zaoszczędzić pieniądze i wydać je za rok na jakąś podyplomówkę, lub znaleźć porządny kurs? No i jeszcze dochodzi do tego ten mój słomiany zapał... jeśli zajęcia nie okażą się wystarczająco interesujące lub przeważy chęć weekendowego imprezowania będę żałować, że narzuciłam sobie jakieś dodatkowe obowiązki. Z drugiej strony... jeśli nie będę miała konkretnej mobilizacji ('płacę za zajęcia więc szkoda nie iść') to mogę znów popaść w marazm i pogrążyć się w lenistwie...
Jakoś strasznie trudno mi ostatnio przychodzi podejmowanie decyzji;) A im dłużej nad tym myślę tym więcej absurdalnych argumentów przychodzi mi do głowy... może to i dobre ćwiczenie na wyobraźnię;) W każdym razie sprawa pozostaje otwarta i pewnie cokolwiek zadecyduję, po jakimś czasie pożałuję decyzji. No cóż, póki co mam wakacje i mogę przełożyć rozważania na bliżej nieokreślonej później.
A może ktoś z Was uczy się w szkole policealnej i może coś powiedzieć na temat jej plusów/minusów z własnego doświadczenia?;) Lub po prostu podzielić się swoją opinią. Zachęcam do dyskusji, nie ukrywam że każdy postronny głos "za" lub "przeciw" będzie dla mnie niezwykle istotny:)
7 komentarze:
Wydaje mi się, że lepiej zainwestować w weekendowy kurs językowy. Ale kto wie... może się mylę.
Zgadzam się z Agatą, również uważam, że lepszy byłby kurs. Mam kilku znajomych, którzy skończyli tego typu szkołę i przyznali, że poziom nauki był na niskim poziomie i w zasadzie niczego nowego się nie nauczyli. Ale to pewnie zależy też od szkoły. Dlatego, gdybyś jednak zdecydowała się na policealną to koniecznie porównaj oferty i wybierz tą która ma dobrą opinię wśród jej absolwentów.
Ja tez mysle jak dziewczyny wyzej. Jakis kurs a nie szkola. Moze byc jezykowy, a moze byc i czegos innego. Kursow przeroznych jest cala masa i chyba beda znacznie bardziej wartosciowe. :)
Ja też proponowałabym Ci raczej inwestycję w kurs językowy. Pracowałam kiedyś w branży szkół policealnych i tych "specjalistycznych" kursów i wyrobiłam sobie zdanie "od środka" - niestety raczej negatywne... Ewentualnie warte rozważenia są szkoły 2-letnie na technika rachunkowości albo kosmetyczno - fryzjerskie. Reszta najczęściej i tak nie jest otwierana z braku chętnych;)
Dziękuję za opinie, po przemyśleniu sprawy też dochodzę do wniosku, że chyba nie warto...
Czasami można z tego nieźle skorzystać. Kolega zapisał się na jakieś studium z fotografii, oczywiście z grupy ok. 20-osobowej nikt nie przychodził zajęcia, oprócz mojego kolegi. Okazało się, że zajęcia prowadzili (nie zawsze) specjaliści i kumpel miał indywidualne podejście (-: bardzo dużo się dowiedział i koniec końców był zadowolony. W PL chyba przyjęło się, że na studium zapisuje się często 'o tak o' i to olewa. Chcący się czegoś nauczyć zawsze jednak coś z zajęć wyniosą.
Pozdrowionka
wszystko zależy od szkoły. Mój tata poszedł do szkoły policealnej specjalizującej się stricte w BHP, co prawda nie trwała roku, ale 1,5 roku. Zajęcia prowadzili specjaliści, dużo zajęć praktycznych, do tego zrobił sobie uprawnienia pedagogiczne. Wiadomo, te wszystkie cosinusy i tego typu szkoły nie są niczego warte, ale jednak są perełki na rynku, trzeba tylko dobrze poszukać
Prześlij komentarz