czwartek, 4 sierpnia 2011 | By: http://klaudiablog.pl

O kapitale społecznym - refleksje

          W XXI wieku ciężko jest nawiązać trwałe relacje z innymi ludźmi.

     Kontrowersyjna teza? Być może, ale zgadzam się z nią w 100%. Ponoć najwięcej znajomych ma człowiek około osiemnastego roku życia. Biorąc pod uwagę współczesny system edukacji w Polsce - nic dziwnego. Żłobek, przedszkole, zerówka - chyba nie ma sensu przywiązywać większej wagi do zawartych tam znajomości. Potem? Ledwie człowiek zacznie podstawówkę, a tu już koniec - i gimnazjum, nowi znajomi. Trzy lata mijają jak z bicza trzasnął i już - liceum. Historia się powtarza i mamy znowu licencjat, potem magisterka. Przez nasze życie przewijają się tysiące ludzi, których nawet nie mamy szansy dobrze poznać - ledwo przyzwyczaimy się do siebie a już nasze drogi się rozchodzą, rozjeżdżamy się po świecie, trafiamy na nowych, potencjalnych przyjaciół, ze świadomością że i oni niedługo przeminą.

     Czy to dobrze?

     Z jednej strony - nie. Bo jak w takich warunkach można nawiązać prawdziwą, długotrwałą przyjaźń? Oczywiście nie twierdzę, że jest to całkowicie niemożliwe, jednak ciągła zmiana otoczenia, inni znajomi, inne problemy, brak wspólnych spraw z pewnością nie wróżą dobrze... A może po prostu zwalić całą winę na pęd życia w postindustrialnym świecie? Tak, z pewnością to łatwiejsze, jednak prawda jest taka, że to my sami często zaniedbujemy prawdziwe przyjaźnie na rzecz nawiązywania nowych kontaktów...

     Jednak z drugiej strony - może to dobrze? Nigdy nie wiadomo, jakie "kontakty" mogą się przydać. Kapitał społeczny jest - obok ludzkiego i ekonomicznego - jedną z najbardziej cenionych wartości we współczesnym świecie. Ruda Jolka z liceum została kardiologiem (och, akurat ostatnio serce mnie pobolewa)? A Janek z podstawówki ma zakład szklarski (dzieciaki z sąsiedztwa znowu wybiły nam szybę w piwnicy grając w piłkę)? Oczywiście nieco hiperbolizuję, ale jeśli my w miarę możliwości pomagamy starym znajomym, a oni mają możliwość pomóc w czymś nam - czyż nie jest to niewątpliwy plus? Opierając się na wzajemnym zaufaniu i lojalności można dojść dalej (nawet wdrobnych, nieistotnych na pozór dziedzinach życia) niż w pojedynkę.

     Jakieś wnioski? Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Nie można jednak wymieniać prawdziwej przyjaźni na najbardziej nawet rozbudowaną siatkę dalekich znajomych. Tylko niestety ciężko tą prawdziwą przyjaźń utrzymać... Może teraz już tak po prostu będzie - na każdym etapie życia inni znajomi?
     Wynalazek XXI wieku - Przyjaźń Terminowa...



4 komentarze:

Helineth pisze...

Masz całkowicie rację... niestety. A ja dodam jeszcze jedną cegiełkę: problem zmiany miejsca zamieszkania - ledwo nawiążemy znajomości w liceum w jednym mieście, już wyjeżdżamy na studia do innego, ledwo skończymy studia, już zakładamy własną rodzinę w nowym miejscu. Tak samo jak związki na odległość, tak i znajomości i przyjaźnie na odległość mają małą rację przetrwania. Choć pewnie zdarzają się wyjątki jak wszędzie... Ja już straciłam nadzieję na zgraną "paczkę" znajomych... :)

Kropelka pisze...

Te "etapowe przyjaźnie" to nie przyjaźnie tylko (jak zauważyłaś) produkt wyrachowanego systemu współzależności i potencjalne przyszłe "znajomości". Dla jasności, uważam że siatka własnych znajomych nie jest "złem" dopóki relacja jest jasna - ja wykorzystuję Ciebie ty wykorzystujesz mnie:) Prawdziwa przyjaźń to coś zupełnie innego i o niebo cenniejszego.

Z jednym się nie zgadzam, nie wydaje mi się abo to był produkt XXI, tak zawsze było jest i będzie. Pewne etapy się kończą, inne zaczynają i to jest naturalna kolej rzeczy. Nie chciałabym żeby np mieć tej samej klasy przez wszystkie etapy edukacji bo po pierwsze to nie jest rozwijające (takie kiszenie się we własnym sosie) a po drugie co jeżeli akurat w tym środowisku się nie odnajdziesz?

Klaidua pisze...

Kropelko, po części się zgadzam, ale zauważ że jeszcze niedawno człowiek spędzał osiem lat w podstawówce, cztery w liceum i pięć na studiach - zmieniał więc środowisko, jednak nie tak często, jak teraz. Poza tym od kiedy świat stał się 'globalną wioską' wydaje się, że łatwiej jest utrzymywać stare kontakty, jednak paradoksalnie przez to nawiązuje się ich więcej, za to w spłyconej formie... No i kwestia wzrostu poziomu mobilności - kiedyś ludzie byli bardziej przywiązani do swych rodzinnych stron, w tej chwili zostawienie wszystkiego i wyjazd do Australii nie jest już aż tak kontrowersyjny - no i zawsze można wrzucić fotki na fejsa, żeby znajomi z piaskownicy o mnie nie zapomnieli i jeszcze wiedzieli, jak to mi się teraz dobrze powodzi...

pawel2121 pisze...

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że w dzisiejszym świecie kontakty są bardzo powierzchowne i oparte w większości na jakiejś zależności. Według mnie coraz mniej jest osób, które tworzą prawdziwą przyjaźń i to bez względu na miejsce zamieszkania, i odległość dzielącą te osoby. Jeżeli dzieje się tak z powodu zbyt dużej liczby kilometrów, stałej pracy trzymającej nas na miejscu czy innego ważnego powodu pozostaje nam sporo innych możliwości do podtrzymania tej przyjaźni. W dobie dzisiejszej techniki mamy do dyspozycji wiele komunikatorów, zarówno tych do pisania jak i do wideo rozmów i jeżeli tylko będziemy chcieli podtrzymamy naszą znajomość nie rezygnując z niej pomimo wielu problemów stojących nam na drodze :)

Prześlij komentarz