czwartek, 1 sierpnia 2013 | By: http://klaudiablog.pl

Staże - ileż można?



Zastanawiałam się ostatnio nad tym, ile człowiek (dwudziestoparoletni student bądź absolwent wkraczający na rynek pracy) musi zrobić praktyk, staży i tym podobnych, zanim stanie się pełnowartościowym, pełnoprawnym pracownikiem. Niektórzy twierdzą, że im więcej, tym lepiej - ale czy na pewno?
     Znam osobiście kilku studentów bądź świeżo upieczonych absolwentów, którzy każdą wolną chwilę poświęcają na wolontariat (czyt. kserowanie papierków w korporacji "dla zdobycia doświadczenia"), bezpłatne bądź słabo płatne praktyki (na które też nie łatwo się dostać, przyjmują tego, kto ma większe doświadczenie) bądź staże (to już wyższa półka, no ale wiadomo - na program stażowy w dużej firmie ciężko się dostać, konkurencja spora, ale jest szansa, że naprawdę wyniesie się z tego jakąś wiedzę i może szansa na etacik wzrośnie).
     Jeszcze parę lat temu, kiedy rynek nie był tak przesycony absolwentami różnorakich kierunków z mniejszych i większych szkółek, wystarczyło pójść na praktyki, zdobyć trochę doświadczenia i trafiała się ciekawa propozycja pracy. Aktualnie im więcej masz w CV praktyk i staży, tym większe masz szanse na... praktyki i staże, ale "bardziej prestiżowe", "dające większe możliwości rozwoju" i "pozwalające na rozwinięcie swych kompetencji". Tylko ileż można?? 
     Szukając pracy na wakacje rozesłałam sporo CV - ok, nie powiem że nie było odzewu, bo jednak mam w CV kilka konkretnych pozycji, ale jedyne propozycje jakie dostawałam, to staże! Ciekawa ścieżka kariery - stażysta->młodszy stażysta->starszy stażysta->manager ds. stażowania ;-)
     Nie zrozumcie tylko, że narzekam tak ogólnie - z większości moich staży byłam bardzo zadowolona, z obecnego - cóż, nauczyć się tu nic nie nauczę, ale wpis w CV niezły i sporo czasu na rozwój osobisty; jednak trochę zaczynam tracić wiarę, że kiedykolwiek dostanę prawdziwą umową o pracę...

     A w sumie to może nawet jej nie potrzebuję, będę zarabiać online i będę sama sobie szefem ;-)


A jak wasze wrażenia ze staży? Sądzicie, że powinno się ich robić ile tylko można, czy lepiej szukać jak najszybciej czegoś na stałe?



P.S. Blog Mój WorkCamp już działa - zapraszam! 

9 komentarze:

Lasubmersion pisze...

Szczerz?
Nigdy z własnej nieprzymuszonej woli nie poszłabym na darmowy staż.
Powód prosty i prozaiczny-nie mogę pozwolić sobie na 3 czy 6 miesięcy bycia totalą utrzymanką Lubego.
Co prawda mogłabym zawsze do 15 być na stażu,potem biec do płatnej pracy (tak do 19/20), a potem przyjść do domu i się uczyć bo w weekend mam zajęcia...
Chyba jednak coś nie halo...

Jestem przeciwna stażom i patrząc po moich znajomych to bardzo mało osób porywa się na całkowicie darmowe staże.
Ciężko mi jakoś uwierzyć, że darmowy staż brzmi bardziej wiarygodnie niż praca na kasie czy jako kelnerka chociażby z tego powodu, że nasze pokolenie w przeciągu swojego życia kilka albo kilkanaście razy zmieni swoje miejsce pracy...

Pozdrawiam!

http://klaudiablog.pl pisze...

Akurat wszystkie staże które odbywałam były płatne (zapewne 1/2 lub 1/3 tego, co zarabia pracownik wykonujący te same obowiązki na danym stanowisku) - poza pierwszym praktykami, ale na nie poświęcałam ok. 16-20 godzin tygodniowo więc bez problemu godziłam je ze studiami, ale też spotkałam się z ofertami bezpłatnych staży i całkowicie popieram Twoje zdanie.

Meraeval pisze...

Ciekawą perspektywę ujęłaś, bo mam wrażenie, że kolekcjonowanie kolejnych papierów ze staży jest teraz naprawdę największym hobby studentów. Z jednej strony jeśli faktycznie dają one REALNE umiejętności to jestem całym sercem za nimi, ale z drugiej strony najczęściej jest to zwykłe wykorzystywanie młodych ludzi. Aczkolwiek u mnie na studiach przeważa tendencja kolekcjonowania, a nie doświadczenia i nauki czegoś nowego. Może to kwestia podejścia. Ja w każdym razie w ogóle nie liczę na jakikolwiek etat, wolę pokombinować na razie w paru miejscach, a po studiach zarejestrować działalność i się może jakoś to wszystko pokula. Myślę, że kombinowanie i szukanie alternatywnych rozwiązań może być czasem lepsze niż ta pogoń za zaświadczeniami o odbyciu staży. Nie wiem, mam dużo, czasem sprzecznych refleksji na ten temat, trudna kwestia:) A ty co myślisz? Podrawiam

http://klaudiablog.pl pisze...

Meravel - ja również nie jestem za kolekcjonowaniem, chociaż dla mnie odbywanie wielu staży ma aspekt praktyczny - robię tylko płatne staże wakacyjne i dzięki temu nie muszę szukać "pracy studenckiej" (telemarketing, roznoszenie ulotek, kelnerowanie - nie nadaję się do tego) więc mogę się utrzymać przez wakacje, a wydaje mi się, że łatwiej będzie potem znaleźć sensowną pracę mając w CV chociażby staż w ING niż kasę w Biedronce. Wiadomo, że fajnie otworzyć coś swojego i nie musieć się prosić o pracę za minimalną krajową, ale do tego też trzeba już mieć znajomości i konretne umiejętności, żeby taki biznes nie splajtował od razu... jak ktoś umie kombinować, to zawsze wyjdzie na swoje ;-)

Anonimowy pisze...

Prawdę mówiąc nie wiem po co ktoś wymyślił staże. Nie widzę w tym żadnego sensu. Do czego ma to niby prowadzić? Albo ktoś podejmuje ryzyko i zatrudnia/pracuje na serio, czyli z pełną odpowiedzialnością i dostaje za to prawdziwe pieniądze i realne doświadczenie albo nie. Zamiast staży płatnych 1/2 lepiej by zatrudniali na pół etatu. Praca to praca i niech się nazywa po imieniu. Przez to, że jest coś takiego jak staż, to od razu narzuca na papierze różnicę między stażem a pracą. Czemu ma to niby służyć? Chyba tylko temu by mieć darmowego lub półdarmowego pracownika. BEZ SENSU.

Albo pracodawca jest fair i zatrudnia pracownika - najpierw na próbę, potem na czas nieokreślony, albo robi ucieka się do wybiegów. Niestety.

Pozytywka

Paweł Zieliński pisze...

Staże to temat rzeka, jednak w większości przypadków wiążą się z tym negatywne emocje ;)
Pozdrawiam Paweł Zieliński

http://twojwybortwojaprzyszlosc.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Staże psują rynek pracy - odnoszę wrażenie po lekturze ogłoszeń o pracę, że niektórzy pracodawcy "na okrągło" szukają stażystów. Co ciekawe, ciągle na te same stanowiska - czyżby zatrudnienie darmowego stażysty było lepsze niż zainwestowanie w "normalnego" "etatowego" pracownika? Lepiej co dwa miesiące robić zmianę, i brać innego stażystę/stażystkę, i tak w kółko?

http://klaudiablog.pl pisze...

Jeżeli na danym stanowisku nie są wymagane żadne konkretne umiejętności i nie jest to zbyt odpowiedzialna praca, to niestety pracodawcy to wykorzystują, bo po co mają zatrudniać pracownika i mu płacić skoro może tą robotę za darmo wykonać student, który jeszcze się ucieszy że mu pozwalają robić praktyki... niestety, kapitalizm.

martinitata pisze...

Jak mnie drażnią te darmowe staże albo za niecałe tysiąc złotych. Ci ludzie nie rozumieją, że niektórzy już nie są na utrzymaniu rodziców, gdzieś trzeba mieszkać, coś jeść i ubrać się trzeba? Też o tym pisałam, bo mnie szlag trafił... Jeśli już staż to za granicą z zapewnionym jedzeniem i zakwaterowaniem - jestem w trakcie szukania :)

Prześlij komentarz