poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | By: http://klaudiablog.pl

Życie bez telewizora...

          Nad tym fenomenem zaczęłam się zastanawiać dopiero kilka dni temu, kiedy samotnie spędzałam deszczowe, nudne popołudnie. Właściwie jak to jest, że w moim domu rodzinnym włączony telewizor jest czymś oczywistym, a tutaj, w akademiku, dopiero po półtora roku dotarł do mnie jego brak?
          W domu telewizor był zawsze. I zawsze był włączony - ja oglądałam bajki, tata wiadomości a mama seriale. Kiedy bajki przestały mi wystarczać i "głód telewizyjny" stale się powiększał, jakoś nakłoniłam rodziców, żeby wstawili odbiornik również do mojego pokoju. Kiedy tylko wracałam ze szkoły, włączałam go i wyłączałam właściwie kiedy szłam już spać. Z czasem tak się przyzwyczaiłam, że nie mogłam nawet czytać, nie słysząc w tle wiadomości albo chociaż dialogów Mody na sukces.
          Kiedy się przeprowadziłam do akademika, początkowo chciałam przywieźć telewizor ze sobą - ale niestety nie było miejsca, potem nie miałam czym go przewieźć... właściwie dość łatwo się przestawiłam. I dopiero teraz widzę, jakie bezsensowne było to moje przywiązanie do tego elektronicznego pudełka. 
          Nie będę pisać, jak to telewizor zabija czas i życie rodzinne, bo chyba każdy trzeźwo myślący człowiek zdaje sobie z tego sprawę. Ale życie bez niego naprawdę rozwija, człowiek przestaje myśleć schematami, pozbywa się podświadomych zachowań i wzorców myślenia przyswajanych od filmowych czy serialowych bohaterów. Wyzwala się (częściowo) spod wpływu mediów i manipulacji. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że Internet jest następcą telewizji. W pewnym sensie z pewnością. Jednak Internet jest o tyle lepszy od tv, że to my sami selekcjonujemy informacje i materiały, z którymi chcemy się zapoznać, oglądamy i czytamy to, co nas naprawdę interesuje, a nie to, co podają nam na tacy twórcy ramówek telewizyjnych. Oczywiście, telewizji uczy - ale programy z discovery czy choćby zwykłe filmy dokumentalne możemy znaleźć bez problemu w wersji online w Internecie.
          Mimo tego oczywistego postępu, w zdecydowanej większości polskich domów telewizor (najlepiej plazmowy i 42-calowy) zajmuje centralne miejsce, niemalże przy rodzinnym stole. Znacie jakichś ludzi, którzy żyją bez telewizora? 
          Ja znałam, przez sześć lat małżeństwa spędzali wieczory na czytaniu przy kominku i rozmowach. Nie napiszę, że brak tv uczynił ich małżeństwo szczęśliwym, bo może to właśnie ich małżeńskie szczęście powodowało, że telewizor nie był im potrzebny... no ale teraz, po kilku latach, gdy mają już dwójkę małych dzieci, postanowili jednak telewizor zakupić - co prawda dziewczynki mają wyznaczony czas na wieczorynkę, czas na czytanie bajek przez rodziców, czas na wspólną zabawę, jednak i tak myślałam kiedyś, że kto jak kto, ale oni naprawdę nie potrzebują tej niańki XXI wieku... trudno...
          Mam nadzieję, że kiedy już będę miała własną rodzinę i własny dom, to telewizor będzie tylko sporadycznie używanym sprzętem występującym gdzieś tam w moim życiu, a nie istotną jego częścią.


7 komentarze:

Kropelka pisze...

Mi się wydaje że to pokolenie naszych rodziców jest tak bardzo przywiązane do tego pudła. Ludzie w wieku 12-28 raczej tkwia przy komputerze a "wielka plazma" sluży bardzie do ogladanie uprzednio "spiraconych" filmów z ściagnietych z netu. Myślę że nie ma strachu, kiedy my pokolenie internetu załozymy rodziny to po prostu przyrosniemy każdy do swojego komputera i będziemy rozmawiac przez gg;]

Klaidua pisze...

No tak, ta perspektywa też przemknęła mi przez myśl, ale póki co to jeszcze trochę odległa przyszłość... aczkolwiek ze współlokatorką też już czasem porozumiewamy się za pomocą przesyłanych linków i komentarzy na fb;) No ale zawsze to jakaś forma komunikacji a nie przekaz jednostronny;)

Kropelka pisze...

Niby tak, tylko jak moja mama i tata studiowali to cały akademik się w zasadzie znał. teraz to ja znam ludzi z sasiednich pokojów bo mało kto na korytarz czy gdzieś wyjdzie. Wszyscy przy komputerkach w pokojach siedzą, ale za to na facebooku mam znajomych setki(dosłownie). Jak babcia była młoda to starczyło wyjśc na dwor i wszyscy tam byli, teraz co najwyżej auto Cie gdzieś na chodniku potrąci

Klaidua pisze...

Owszem, życie się nam zwirtualizowało... ale czy to tak bezspornie źle? Ja jakoś nie żałuję, że nie znam ludzi z końca korytarza - za to bardzo się cieszę, kiedy na lingofriends dostaję wiadomości od "znajomych" z Portugalii czy Rosji, a zamiast spotykać na ulicy przypadkowych ludzi wolę spotkać się z kilkoma, których towarzystwo naprawdę mi odpowiada... wszystko ma swoje dobre i złe strony. Chyba następnego posta napiszę o Wirtualnej Rzeczywistości;p;p

martika pisze...

Ja też żyję już 4 rok bez TV i bardzo sobie chwalę takie życie:) Jak przyjeżdżam do domu oglądam zawyczaj Fakty i ew. jakiś program na TVN Style. Cieszę się, że nie jestem uzależniona od żadnego serialu, chociaż muszę przyznać, że bywa, że i komp skutecznie "kradnie" mi czas. Także chyba faktycznie zamieniliśmy TV na komputery, niestety... Aby tylko nie dać się zwariować:)

Anorexic.Candy pisze...

ja z doświadczenia wiem, że jak nie mieliśmy telewizji (tuż po przeprowadzce do nowego mieszkania przez jakieś 3-4 miesiące nie mogliśmy zamontować anteny bo administrator budynku się nie zgadzał, więc telewizor nie działał) to było o wiele lepiej, rodzina miała czas na wspólne posiłki, rozmowy i żarty. A teraz? każdy je osobno, przed swoim "pudłem". Bez sensu.

Ev pisze...

Aaa u mnie laptop jest podłączony do telewizora i wyszukuje w necie bajki typu "miś uszatek", "bolek i lolek" i dzieci oglądają. Więc telewizor to nie tylko co pokazują stacje telewizyjne. A czasem z mężem wieczorami oglądamy filmy online również poprzez przerzucenie obrazu z laptopa na tv. :P
A tak serio to internet z dwojga złego jest chyba gorszy.. niby człowiek sam kontroluje co i gdzie i jak, ale czasem łatwo stracić głowę i np. odświeżać stronę fb 20 razy na dzień.
Mam znajomych na fb, którzy 'zyją na pokaz" informując co kilka chwil czym aktualnie się zajmują, co jedzą, co czują. Wszystko bardzo fajnie, ale tak na prawdę takie zachowanie chyba reprezentuje brak realnej uwagi prawdziwych rzeczywistych przyjaciół.. cieszę się że przeszłam przez liceum i studia bez nk i fb..

Kiedy wyłączono mi internet na kilka miesięcy ( dostawca neta zniknął) wtedy moje życie było takie spokojne, szczęśliwsze.. a teraz.. cała masa możliwości ale i .. masa obowiązków wymagająca wiele czasu.. :) No ale cóż :D tak już jest..

Prześlij komentarz