niedziela, 29 maja 2011 | By: http://klaudiablog.pl

Rozwój osobisty a uzależnienie od komputera

          Przeglądając ostatnio swoją listę zadań na maj zauważyłam, że wiele z nich wymaga użycia komputera. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu mamy XXI wiek i ciężko sobie wyobrazić świat bez PC-tów, jednak...
          No właśnie, nie zawsze ma się do niego dostęp. Z jednej strony jest to bardzo dobre, bo uważam, że regularne, codzienne korzystanie z niego może łatwo prowadzić do uzależnienia, jednak z drugiej strony - brak regularności prowadzi do zaległości. Chociażby programy do nauki języków - niektóre owszem, przewidują przerwy w ich używaniu, jednak z góry ustawione są na codzienne powtórki. Jeżeli przez kilka dni (wyjazd, problemy ze zdrowiem, awaria komputera) nie mamy dostępu do internetu, ciężko to potem nadrobić. Różnego rodzaju kursy e-learningowe, które - pomimo wielu oczywistych zalet - pochłaniają jednak mnóstwo czasu, izolują nas od społeczności, z którą spotykalibyśmy się uczęszczając na kursy stacjonarne, ponadto dają nam złudne poczucie swobody wyboru - możemy do nich usiąść w dowolnej chwili, poświęcić im dowolną ilość czasu, aż nagle okazuje się, że minął już miesiąc przewidziany na jego zrealizowanie i koniec - nieważne, że nie mieliśmy akurat dostępu do Internetu, skoro zdecydowaliśmy się na kurs, zadeklarowaliśmy naszą obecność w wirtualnym świecie.
          Maj był dla mnie miesiącem obfitym w wydarzenia i niestety, mój dostęp do Internetu był bardzo ograniczony. Z tego powodu moja nauka języków mocno ucierpiała i mam świadomość, że gdybym zapisała się na normalny, stacjonarny kurs w szkole językowej, odczuwałabym większy przymus, żeby jednak na zajęcia pójść - w końcu zapłacone, to trzeba wykorzystać. Niestety, komputer mnie do porządku nie przywoływał, naliczał tylko w ciszy kolejne powtórki, z którymi niedługo pewnie przyjdzie mi się zmierzyć. I z jednej strony odczuwam pewną skruchę, że zaniedbałam swoje postanowienia, bo przecież świadomie wybrałam inne zajęcia zamiast siedzenia przed komputerem, ale z drugiej strony - czy naprawdę nie mogę się rozwijać bez tej maszyny?
        

2 komentarze:

Ev pisze...

mmm.. mozesz zapewne rozwijac sie bez tej maszyny.. tylko, ze nic jej nie zastapi i nie bedzie oferowalo takiego dostepu do informacji jak wlasnie ta zla maszyna..
Ja juz nie wyobrazam sobie uczyc sie jezykow bez dostepu do internetu.. tzn. jedna dobra ksiazka powinna sprawe zalatwic, ale okazuje sie ze nie.. ksiazka nie ma animacji, nie ma objasnien do kazdego zapytania, ktore sie pojawi w glowie, nie ma slownikow, nie puszcza filmow, radia itd.
Jesli madrze wykorzystany, internet jest niesamowitym narzedziem do rozwoju, jedyny minus to rzeczywiscie uwiazanie od niego.. pamietam jak przez kilka miesiecy nie mialam internetu.. bylam tym faktem odrobine sfrustrowana, ale zycie bylo jakby spokojniejsze..

Pozytywka pisze...

Niestety, ciężko dziś bez komputera, choć pewnie jak się człowiek mocno postara to da radę zorganizować sobie pewne zajęcia bez użycia tej maszyny. Przyznam, że powoli kombinuję jakby tu choć na trochę się od niej uwolnić. Co do języków, można przerzucić się na bardziej tradycyjny sposób nauki i np. uczyć się z książki (kupić lub drukować), można też drukować artykuły wyszukane w internecie i czytać np. na "świeżym" powietrzu - na balkonie czy podwórku a zamiast oglądać seriale, słuchać nagranych mp3.
Zdaję sobie jednak sprawę, że te bardziej tradycyjne sposoby mogą nie być wystarczająco atrakcyjne, ale myślę że jest to jednak jakiś sposób na uniezależnienie się od komputera. :)

Prześlij komentarz