TEN BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY I NIEDŁUGO ZOSTANIE USUNIĘTY, JEŻELI TU TRAFIŁEŚ ZAPRASZAM NA:
Couchsurfing od podszewki - cz. I
Just another try to be the best
Wyspać się! - do it right ;-)
TEN BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY I NIEDŁUGO ZOSTANIE USUNIĘTY, JEŻELI TU TRAFIŁEŚ ZAPRASZAM NA
TOP 10 - najciekawsze fanpejdże edukacyjno-rozrywkowe
TEN BLOG ZOSTAŁ PRZENIESIONY I NIEDŁUGO ZOSTANIE USUNIĘTY, JEŻELI TU TRAFIŁEŚ ZAPRASZAM NA
Ważne ogłoszenie, zajrzyj ;-)
Nadchodzi taki czas, kiedy trzeba coś zmienić. Ostatnio doszłam do wniosku, że męczy mnie dotychczasowa stagnacja i plany, które - mam wrażenie - były, są i już wieczne będą takie same, osiąganie małych celów i tylko marzenie o tych wielkich. Uznałam więc, że muszę nieco zmienić sposób i kierunek mojego rozwoju, a co za tym idzie:
W związku z tym duże zmiany zajdą też na moim blogu, a co za tym idzie - zmieniam bloga ;-)
Zapraszam Was wszystkich na nową stronę:
- koniec z wyliczaniem liczby powtórzonych słówek, przerobionych ćwiczeń, powtórek i ogólnie skupianiem się nad liczbami, które nie zawsze mają odzwierciedlenie w rzeczywistości
- koniec z tworzeniem list "must do" i robieniem wszystkiego po łebkach, byle tylko zdążyć przed terminem i móc wykreślić dany punkt
- koniec z robieniem wszystkich kursów, uczeniem się wszystkich języków, robieniem "wszystkiego" byle tylko robić cokolwiek i mieć poczucie, że się rozwijam
- koniec z postami w stylu "od jutra robię to i to...", a potem robieniem sprawozdań, co wyszło a co nie - to nie o to chodzi!
Od dziś będę podchodzić do rozwoju osobistego bardziej globalnie, skupię się na celach długoterminowych, pozwolę sobie na okresy bezczynności i spontaniczny rozwój bez planów. Postaram się też rozwijać w nowych dziedzinach (np. kulinarnej) i szukać nowych bodźców.
Zapraszam Was wszystkich na nową stronę:
Mam nadzieję, że dodacie mnie do obserwowanych lub zajrzycie od czasu do czasu ;-)
Megutan, czyli klaidua zaprasza!
W ramach zwalczania nudy w pracy zainstalowałam sobie Google Analytics i zaczęłam się trochę bawić Narzędziami dla webmasterów, a co za tym idzie odkryłam wiele ciekawostek dotyczących bloga. Może kiedyś uda mi się odkryć, co większość z nich oznacza ;-) ale póki co chcialabym podzielić się z Wami zapytaniami z wyszukiwarki, na podstawie których trafiają do mnie czytelnicy, bo muszę przyznać, że wywołują uśmiech na ustach (delikatnie mówiąc, nie chcieli byście widzieć wzroku moich współpracowników, kiedy zaczęłam parskać :p ).
Oto moje TOP TEN:
- gra o tron nude - że niby nago :p
- milczenie kanibala - Milczenie Owiec, Hannibal, te sprawy?
- trajtobi - try to be the best! :D
- test sprawdz ile będziesz miec dzieci - seriously ;-)
- są tylko jedne zajęcia a ja nie ide - tak, można powiedzieć że czasem przyjmuję taką postawę, ale skąd w internetach o tym wiedzo?
- nie wiem co ze sobą zrobić - ja też, spotkajmy się :D
- megutan - o_O
- rita bitwa o dom czemu odpadła - ja też chcę to wiedzieć!
- praktyki online w biurze firmy - ciekawe
- żarze czy rzarze - czyli klaidua udziela porad ortograficznych ;-)
A Wam trafiają się jakieś perełki? Jeśli tak to dzielcie się w komentarzach ;-)
"Zośka i Parasol" - książka idealna na początek sierpnia
Kilka dni temu, całkiem przypadkowo i niezależnie od rocznicy wybuchu Powstania, trafiłam na książkę "Zośka i Parasol" Aleksandra Kamińskiego - kontynuację znanych wszystkim "Kamieni na Szaniec". Początkowo podchodziłam do niej sceptycznie, bo widziałam trochę chodnych opinii na jej temat w Internecie, jednak uznałam, że przyda mi się jakaś odmiana. Zaczęłam czytać i... przepadłam!
Podwaliny pod powieść stanowią zapiski Jana Rodowicza - "Anody" i opowiada o losach kilkorga przyjaciół Alka, Rudego i Zośki, którzy najpierw należeli do harcerstwa, a po wybuchu wojny do Szarych Szeregów i Grup Szturmowych. Choć niektórzy narzekają, że pierwsza część (opisująca akcje dywersyjne) jest nudna i rozwlekła, mnie urzekła - dzięki niej można poznać konkretne mechanizmy i procesy poprzedzające akcje, dowiedzieć się, jak długie i skomplikowane były przygotowania do kilkuminutowych sytuacji...
Kamiński napisał tę książkę tak niesamowicie barwnym i żywym językiem, że czytelnikowi czasem wydaje się, że to on sam buduje barykadę, kiedy któryś z bohaterów zostaje postrzelony - naprawdę odczuwa się ból i rozpacz sanitariuszek, które nie mogą uratować powstańca, a kiedy Niemcy przejmują kolejne budynki i bataliony zmuszone zostają do odwrotu, wściekłość nie zna granic... (ja aktualnie przeczytałam ponad połowę książki, i chociaż wiem, że oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, wciąż mam nadzieję, że jednak powstańcy zwyciężą).
Nie wiem, czy lubicie książki historyczne, ja nie przepadam za nimi jakoś szczególnie, jednak tą mogę polecić z czystym sumieniem - chociaż ma już swoje lata i dla wielu język, jakim została napisana może wydawać się nieco archaiczny, to jednak warto zagłębić się w świat powstańców i choć w części odczuć to, co oni czuli.
Podwaliny pod powieść stanowią zapiski Jana Rodowicza - "Anody" i opowiada o losach kilkorga przyjaciół Alka, Rudego i Zośki, którzy najpierw należeli do harcerstwa, a po wybuchu wojny do Szarych Szeregów i Grup Szturmowych. Choć niektórzy narzekają, że pierwsza część (opisująca akcje dywersyjne) jest nudna i rozwlekła, mnie urzekła - dzięki niej można poznać konkretne mechanizmy i procesy poprzedzające akcje, dowiedzieć się, jak długie i skomplikowane były przygotowania do kilkuminutowych sytuacji...
Kamiński napisał tę książkę tak niesamowicie barwnym i żywym językiem, że czytelnikowi czasem wydaje się, że to on sam buduje barykadę, kiedy któryś z bohaterów zostaje postrzelony - naprawdę odczuwa się ból i rozpacz sanitariuszek, które nie mogą uratować powstańca, a kiedy Niemcy przejmują kolejne budynki i bataliony zmuszone zostają do odwrotu, wściekłość nie zna granic... (ja aktualnie przeczytałam ponad połowę książki, i chociaż wiem, że oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, wciąż mam nadzieję, że jednak powstańcy zwyciężą).
Nie wiem, czy lubicie książki historyczne, ja nie przepadam za nimi jakoś szczególnie, jednak tą mogę polecić z czystym sumieniem - chociaż ma już swoje lata i dla wielu język, jakim została napisana może wydawać się nieco archaiczny, to jednak warto zagłębić się w świat powstańców i choć w części odczuć to, co oni czuli.
Staże - ileż można?
Zastanawiałam
się ostatnio nad tym, ile człowiek (dwudziestoparoletni student bądź
absolwent wkraczający na rynek pracy) musi zrobić praktyk, staży i tym
podobnych, zanim stanie się pełnowartościowym, pełnoprawnym
pracownikiem. Niektórzy twierdzą, że im więcej, tym lepiej - ale czy na
pewno?
Znam osobiście kilku studentów bądź świeżo upieczonych absolwentów,
którzy każdą wolną chwilę poświęcają na wolontariat (czyt. kserowanie
papierków w korporacji "dla zdobycia doświadczenia"), bezpłatne bądź
słabo płatne praktyki (na które też nie łatwo się dostać, przyjmują
tego, kto ma większe doświadczenie) bądź staże (to już wyższa półka, no
ale wiadomo - na program stażowy w dużej firmie ciężko się dostać,
konkurencja spora, ale jest szansa, że naprawdę wyniesie się z tego
jakąś wiedzę i może szansa na etacik wzrośnie).
Jeszcze parę
lat temu, kiedy rynek nie był tak przesycony absolwentami różnorakich
kierunków z mniejszych i większych szkółek, wystarczyło pójść na
praktyki, zdobyć trochę doświadczenia i trafiała się ciekawa propozycja
pracy. Aktualnie im więcej masz w CV praktyk i staży, tym większe masz
szanse na... praktyki i staże, ale "bardziej prestiżowe", "dające
większe możliwości rozwoju" i "pozwalające na rozwinięcie swych
kompetencji". Tylko ileż można??
Szukając pracy na wakacje
rozesłałam sporo CV - ok, nie powiem że nie było odzewu, bo jednak mam w
CV kilka konkretnych pozycji, ale jedyne propozycje jakie dostawałam,
to staże! Ciekawa ścieżka kariery - stażysta->młodszy
stażysta->starszy stażysta->manager ds. stażowania ;-)
Nie zrozumcie tylko, że narzekam tak ogólnie - z większości moich staży
byłam bardzo zadowolona, z obecnego - cóż, nauczyć się tu nic nie
nauczę, ale wpis w CV niezły i sporo czasu na rozwój osobisty; jednak
trochę zaczynam tracić wiarę, że kiedykolwiek dostanę prawdziwą umową o
pracę...
A w sumie to może nawet jej nie potrzebuję, będę zarabiać online i będę sama sobie szefem ;-)
A
jak wasze wrażenia ze staży? Sądzicie, że powinno się ich robić ile
tylko można, czy lepiej szukać jak najszybciej czegoś na stałe?
P.S. Blog Mój WorkCamp już działa - zapraszam!
P.S. Blog Mój WorkCamp już działa - zapraszam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)