sobota, 13 kwietnia 2013 | By: http://klaudiablog.pl

Weekend z literaturą - część I


Witajcie!

Dzisiaj pierwsza część obiecanej serii "Weekend z literaturą" - zapraszam do dzielenia się opiniami na temat (nie tylko prezentowanych) książek z listy BBC ;-)




"Trzej muszkieterowie" Aleksander Dumas



     Znana i niezwykle lubiana powieść płaszcza i szpady, której bohaterami są Atos, Portos i Aramis - trzej muszkieterowie Jego Królewskiej Mości Ludwika XIII, króla Francji - oraz ich młody przyjaciel, przybyły z prowincji d'Artagnan, aspirujący do funkcji muszkietera. Dzielni bohaterowie muszą stawić czoło intrydze i wywiązać się z nałożonej przez samą królową Anną Austriaczkę misji oraz uniknąć gniewu króla oraz kardynała Richelieu.

          Dzieło Dumas'a niewątpliwie należy zaliczyć do klasyki (nie tylko gatunku), ponadto znane jest również dzięki niezliczonym adaptacjom teatralnym oraz ekranizacjom (ostatnio nawet w wersji 3D z 20011 roku z Millą Jovovich i Loganem Lermanem).

          Do lektury "Trzech Muszkieterów" zabierałam się dośc długo i jakoś nie mogłam się przekonać - nigdy specjalnie nie pociągały mnie powieści przygodowe ani historyczne, myślałam więc, że znudzi mnie całe tło oraz fabuła, która na początku wydawała się dość wydumana. Kojarzyła mi się z czasami dzieciństwa, kiedy to na szkolne bale chłopcy ochoczo przebierali się za muszkieterów a ja uważałam że to z pewnością nie jest coś, co może zainteresować dziewczynę. Zaczęłam jednak czytać i rzeczywiście, pierwszych kilka rozdziałów ciągnęło się niemiłosiernie, ale to dośc szybko się zmieniło. Historia d'Artagnana naprawdę mnie wciągnęła, powieści opisane przede Dumas są wybitnie wyraziste i choć niektóre sceny budzą mieszane uczucia (np. niezwykłe zdziwienie i oburzenie bohaterów, gdy wierzyciele bądź słudzy upominali się o swoje pieniądze), to akcja jest wartka i dzięki ciągłym pojedynkom, podróżom, pościgom i zwrotom akcji nie może się znudzić. 

MOJA OCENA - 8/10 



"Sto lat samotności" Gabriel 


     Kolejna pozycja to powieść uważana za arcydzieło literatury iberoamerykańskiej i światowej, została uznana za drugie, po Don Kichocie, najważniejsze dzieło kręgu kulturowego języka hiszpańskiego. Na książkę składa się 20 rozdziałów, z których pierwsze cztery zawierają historię exodusu grupy rodzin i założenia wioski Macondo, począwszy od rozdziału 4 aż do 16 czytelnik poznaje rozwój ekonomiczny, polityczny i społeczny wioski, a końcowe cztery rozdziały opisują jej upadek. Założyciele osady, małżeństwo kuzynów, przekazuje swoim potomkom fatum kazirodztwa a bohaterowie skazani są na cierpenie samotności. W powieści przez cały czas przenikają się fikcja i rzeczywistość, w ramach mitu Macondo przedstawione są także wydarzenia z historii Kolumbii, jak wywołane przez partie polityczne wojny domowe i masakra robotników plantacji bananów, z drugiej jednak strony mamy do czynienia z wydarzeniami całkowicie fantastycznymi (wniebowstąpienie, lewitacje czy pojawianie się zmarłych). 

     Chociaż "Sto lat samotności" było wychwalane i polecane przez wszystkich, mi jakoś nie przypadło do gustu. Być może to kwestia tego, że zazwyczaj szybko czytam, ale zwyczajnie gubiłam się w imionach bohaterów (które w sześciu pokoleniach powtarzają się bez ustanku), fabuła także nie przypadła mi do gustu (bo chociaż warstwa metaforyczna była naprawdę bogata i pozwalała na wiele różnych interpretacji, to jednak raziły mnie te wszystkie wątki fantastyczne i gdy nie one to czytałoby mi się lepiej). Muszę jednak przyznać, że styl Marqueza ma w sobie coś takiego, co przyciąga, jest tak wyszukany, że tą powieścią można się po prostu rozkoszować.  




"Małe kobietki" Louisa May Alcott

     "Małe kobietki" to lektura z pewnością znana większości jeszcze z czasów dzieciństwa.  To historia czterech młodych panien dorastających w radosnej atmosferze w domu pełnym miłości, w którym cenniejsze od pieniędzy są wartości takie jak szacunek, poświęcenie czy przebaczenie. Dziewczęta przeżywają swoje przygody, marzą o lepszym życiu, jednocześnie ciężko pracując i doskonaląc swoje charaktery. Chociaż powieści zarzucić można, że jest zbyt słodka i ugładzona, a zakończenie to przejaskrawiony morał mówiący o tym, że pieniądze szczęścia nie dają, to jednak w tej książce właśnie o to chodzi - aby w prosty, przejrzysty sposób pokazać czytelnikom (nie tylko małym dziewczynkom, jak mogłoby się wydawać), co jest w życiu ważne. 

     Chociaż "Małe kobietki" czytałam w dzieciństwie kilkarotnie, to jednak jakiś czas temu bardzo chętnie powróciłam do nich w ramach odświeżania swojego angielskiego - i trzeba przyznać, że czy to w orginale, czy w przekładzie, losy czterech panienek niezmiennie wzruszają i skłaniają do refleksji. Jeśli kiedyś będę miała córkę, to dzieło L. M. Alcott będzie jednym z pierwszych, jakie przeczytam jej na dobranoc, a zanim to nastąpi, to sama chętnie powrócę do tej książki ;-)

MOJA OCENA - 7/10

     Czytaliście? ;-) Lubicie? A może są jakieś książki o których chcielibyście przeczytać w przyszłym tygodniu?

1 komentarze:

Koharu pisze...

Zgadzam się w 100% z Twoimi odczuciami co do "Stu lat samotności". Niemal wszyscy moi znajomi wychwalali je nad niebiosa, Marquez dostał literackiego Nobla, a ja brnę w tę książkę od 3 tygodni i nie mogę skończyć... (Dla porównania - "Misericordia" Galdosa, powieść z XIX w., przeczytałam w 4 dni, mimo zdecydowanie przygnębiającego wydźwięku, jaki ma ta książka).

Prześlij komentarz