Od kilku tygodni społeczność akademicką ogarnął szał - wszyscy biegają! O piątej rano, po powrocie z zajęć, po zmroku, nawet do sklepu po piwo biegną :p Długo mi zajęło przełamanie się, ale w końcu uznałam, że to jest ten moment - i zaczęłam!
Przedwczoraj poszłam na zwiady terenu (chociaż mieszkam w akademiku od czterech lat to jakoś nie ogarniam pobliskiego lasu, zawsze mnie przerażał i wolałam go unikać) i znalazłam kilka świetnych ścieżek. Plus jest taki, że jak już się trochę zagłębi, to jest się naprawdę samemu i nie kręcą się tam żadne zakochane pary, starsze panie z pieskami ani podejrzani panowie...
Wracając do tematu - przedwczoraj trochę pobiegałam, trochę pospacerowałam, po prostu zażyłam ruchu i samotności. Wczoraj oczywiście obudziłam się z zakwasami (masakra z taką kondycją), ale dzisiaj stwierdziłam, że trzeba znowu iść. I mam nadzieję, że uda mi się wyskoczyć chociaż trzy - cztery razy w tygodniu na godzinkę do lasu ;-) O ile oczywiście motywacja mi nie spadnie, a podejrzewam, że przed sesją to raczej pewne.
P.S. We wtorek osiągnęłam 5000 punktów na InClicku (zajęło mi to 13 dni, z czego 4 byłam na majówce, więc de facto wyszło 9 - więcej szczegółów TUTAJ) i dzisiaj już dostałam pierwszy przelew z wypłatą - będą spodenki do biegania :D
4 komentarze:
gratuluję "przełamania się" ja rok temu biegałam we wakacje rano, ale jakos mi przeszło, ale teraz mam zamiar to zmienić;)
bardzo ciekawy i inspirujący blog, chociaż przeczytałam dopiero 2 posty;)
pozdrawiam i zapraszam na moje blogi;)
Gdzieś mi się tam w głowie tłucze takie pomysł, żeby zacząć biegać, ale jakoś nie umiem się przemóc :) Zawsze znajduję jakąś wymówkę, żeby jednak tego nie robić. Dlatego bardzo jestem ciekawa jak się zmotywowałaś do biegania :)
No i nie trzeba było sesji, cztery dni deszczu i już koniec biegania...
Najlepiej znaleźć sobie towarzysza do biegania. Dużo łatwiej wtedy o motywację. Ja 28 kwietnia przebiegłem maraton z grupą ponad 50 znajomych. Niewyobrażalna moc! Szczegóły u mnie na blogu.
Pozdrawiam,
Kamil
Prześlij komentarz