No, może nie całkiem metamorfozy, ale małe zmiany wyglądowe, które skutecznie poprawiają nastrój i motywują. Ostatnio spędziłam sporo czasu w drogerii, wyszłam stamtąd obładowana zakupami (nie będę wspominać, jak to przeżył mój portfel, ale cóż, czasem trzeba poszaleć) i zaczęłam szaleństwo;-) Dziś przefarbowałam włoski (właściwie chciałam tylko zakryć odrosty, ale mam dzięki temu znowu soczysty, czerwony kolor - byle się nie zmył za szybko), cały dzień robiłam maseczki, maniciure, pediciure, balsamy itp. Chociaż na co dzień nie mam na to zbyt wiele czasu, a przez uczelniane sprawy porządnie się zaniedbałam, to dzisiaj znowu poczułam, że jestem kobietą.
I to jaką! W końcu minęły czasy, gdy przejmowałam się każdym zbędnym kilogramem, stanem cery, długością włosów i innymi pierdołkami tak istotnymi w wieku dojrzewania. Nareszcie mogę stanąć przed lustrem i spojrzeć na siebie z pełną satysfakcją. Ostatecznie są w życiu naprawdę ważne problemy, dlatego nie warto sobie zawracać głowy tym, czego zmienić nie można. Wystarczy odrzucić wyidealizowany obraz siebie, którego i tak nie można osiągnąć, i uwierzyć w siebie.
No, troszkę się znowu rozpisałam nie na temat, ale takie mnie dzisiaj refleksje nachodziły:-)
Wiosno! Przybywaj!
5 komentarze:
Czyli widzę, że bardzo pozytywnie! I tak ma być ;) Sama musiałabym też zrobić sobie taki dzień SPA żeby wypocząć i wreszcie porządnie się odprężyć ;)
Bycie kobietą to jest naprawdę ciężka praca! :) Chociaż ja wychodzę z założenia, że zmienić można wszystko, włosy zapuścić, o cerę zadbać a kilogramy zrzucić :)))) Nie ma, że się nie da!
composizione, oczywiście, że się da, chodzi mi tylko o to, że nieraz przejaskrawiamy swoje problemy, chciałybyśmy wyglądać jak modelki z okładek magazynów i najmniejsza fałdka tłuszczu, dla innych ludzi w ogóle niezauważalna, przybiera rozmiary tragedii. Kiedy zmieni się nastawienie to te wcześniejsze wady stają się naprawdę nieistotne i zaczyna się bardziej dostrzegać zalety;-)
nic nie poprawia nastroju tak jak trochę zadbania o siebie :)
zdradź sposób na to uwierzenie w siebie, bo już chyba próbowałam wszystkiego i nie działało ;-)
Sama prawda w tym co napisałaś. Nie ma sensu doszukiwać się swoich wad i nad nimi rozpaczać, jest jak jest, jasne jakiś wpływ na to mamy i zawsze może być chociaż trochę lepiej, ale nie pozwólmy aby nasz wygląd (a raczej wady jakie w nim widzimy) był najważniejszy. Warto pokochać siebie ;).
A oczywiście jak się o siebie zadba, pobawi się trochę kosmetykami to od razu samopoczucie lepsze :)
Prześlij komentarz