Standardowo czas na krótkie podsumowanie miesiąca - w sierpniu naprawdę BARDZO krótkie. Właściwie mogę powiedzieć, że poniosłam porażkę na całej linii - po niezwykle pracowitym lipcu narzuciłam sobie dwa razy tyle obowiązków i rzeczy do zrobienia, po czym... hmm, no właśnie. Motywacja spadła? Przestało mi zależeć? Może po prostu potrzebowałam resetu. I nawet nie mam specjalnych wyrzutów sumienia - zaliczyłam dwa ciekawe wyjazdy wakacyjne (Austria - szlifowanie języka, Zakopane - rozwijanie kapitału społecznego;);) ), sporo biegałam i jeździłam na rowerze, regularnie chodziłam na fitness, więc mogę ometkować sierpień jako "miesiąc rozrywki i sportu", a pozostałe aspekty mojego rozwoju... cóż, jeszcze mam cały wrzesień;p
P.S. I tak jestem z siebie dumna, że w ogóle zmusiłam się do napisania tego posta. I obiecuję, że od jutra zmienię swoją postawę i postaram się wrócić na właściwie tory;p
4 komentarze:
Trzymamy za słowo:)
Nie miej wyrzutów sumienia - człowiek nie robot, z założenia potrzebujemy chwili wytchnienia.
Dokładnie - masz jeszcze cały wrzesień na dokańczanie zaległych spraw i planów, tymczasem bardzo dobrze, że miałaś możliwość trochę odpoczać:)
Ja też odpoczywam :) Trzeba korzystać i to bez wyrzutów sumienia, bo nieubłaganie nadchodzi kolejny rok akademicki, pewnie wtedy wszyscy ruszymy pełną parą! :)
zgadzam się ze wcześniejszymi wpisami:) Relaks też jest ważny:) A we wrześniu możesz znowu wyrobić w sobie dawny rytm:)
Prześlij komentarz