Tak jakoś wszystko ostatnio odkładam "na jutro"... ale cóż zrobić, sesja nadciąga! Myślałam, że będzie ciężko, bo dwa kierunki, tymczasem na tym pierwszym jakoś nic się nie dzieje, a z drugim i tak ledwo wyrabiam. A wydawałoby się, że jak studia filologiczne, kolokwia co tydzień i zaliczanie wszystkiego na bieżąco to przed sesją tylko wystawi się oceny. Nic bardziej mylnego...
Ale przetrwać trzeba (choć jeszcze do niedawna sądziłam, że jak się zrobi ciężko, to po prostu zrezygnuję, przecież to tylko hobbystycznie, nie na poważnie, nie ma się co przejmować - ale doszłam do wniosku że za dużo pracy już w to włożyłam, żeby teraz odpuścić).
Dlatego pewnie blog świeci pustkami, bo i rozwój osobisty leży i kwiczy... ale jeszcze trzy, cztery tygodnie i wrócę jak pokorna córka marnotrawna.
Tymczasem - !Nos vemos!
6 komentarze:
To ja czekam na wielki powrót!
Skąd ja to znam... W tej chwili po nocach śni mi się historia Hiszpanii. Na UŚ chyba jest kultura lub historia do wyboru? Powodzenia i zaliczenia wszystkiego życzę :)
Wszędzie na blogach teraz zastój, bo sesja łapie za nogi i nie chce puścić. Ale jeszcze ok. miesiąc i po bólu :) Oby jak najszybciej! :D
Sesja sesja...eh.. ;-) Trzymam kciuki
Ale po sesji zadnych wymowek;)
Pozdrawiam.
Koharu - na pierwszym i drugim semestrze mam historię obowiązkowo, ale kolokwium dopiero w przyszłym tygodniu, więc na razie o tym nie myślę :p
Oj na ferie mam już tyle planów, że powinny trwać co najmniej miesiąc - i na pewno wiele o tym napiszę ;-)
Prześlij komentarz