Tak, wiem, tytuł posta trochę na wyrost, ale jakby nie było, do wiosny zostały jeszcze jakieś dwa miesiące - w sam raz na przygotowania;-)
Dlatego już dwa tygodnie temu wykupiłam sobie karnet na siłownię i chodzę na nią jakieś 3-4 razy w tygodniu. Do plusów z pewnością należy lokalizacja - tuż pod moim wydziałem, poza tym świadomość, że wydałam na to sporo pieniędzy (jak na studencką kieszeń oczywiście) skutecznie mobilizuje do ćwiczeń. Ponadto w poście (jak co roku) nie jem słodyczy, pizzy, chipsów i innych 'zapychaczy', więc mam nadzieję, że już na wiosnę będę mogła się pochwalić nienaganną sylwetką ;-)
A tak poza tym to już ostatnio na spacerze łapałam pierwsze promyki słońca i jakoś tak od razu się zrobiło bardziej pozytywnie;-)
0 komentarze:
Prześlij komentarz