wtorek, 31 lipca 2012 | By: http://klaudiablog.pl

Staż nr 1 zakończony ;D



      Wytrwałam! Chociaż było naprawdę ciężko. Na początku lipca użalałam się troszeczkę TUTAJ - a dziś czas na podsumowania.






     Co mi dał staż?

 + Pozwolił się trochę przełamać. Jednak dzwonienie do obcych ludzi i zmaganie się z ich złymi nastrojami a czasem nawet chamstwem pozwala pracować nad charakterem, uodparnia i pozwala wypracować pewne schematy zachowań, które mogą się przydać w codziennym życiu. Oczywiście to działa na krótką metę, bo gdybym miała tak stale pracować... cóż, w końcu wpadłabym w depresję.

 + Trochę nowych doświadczeń. Niestety nie tak wiele ani nie takiego typu, jakich się spodziewałam, ale zawsze lepsze to, niż bezczynne siedzenie w miejscu

 + Świetny wpis do CV - jednak to poważna firma o ogólnopolskim zasięgu, mająca mocną pozycję na rynku, a to może mieć wpływ na przyszłe poszukiwania pracy

+ Zapoznanie się z "żywotem człowieka pracującego" i wyrobienie pozytywnych( mam nadzieję, że trwałych) nawyków

     No, póki co brzmi nieźle, a co było na 'nie'?

 - Charakter pracy. Chociaż wiem, że pewnie wiele osób by się w tym odnalazło i byłoby zadowolonych, jednak dla mnie było to strasznie stresujące i frustrujące. Myślałam, że się przyzwyczaję, ale niestety, z tygodnia na tydzień negatywne emocje się kumulowały i pod koniec byłam już naprawdę wypruta

     Ostatecznie mogłoby się wydawać, że było więcej plusów, jednakże... ten jeden minus przesądził o wszystkim. Dzisiaj ładnie pożegnałam się ze wszystkimi, podziękowałam za współpracę i mam nadzieję, że moja noga już więcej tam nie postanie.



P.S. W wielu komentarzach powtarzały się pytania o to, jak dostałam się na ten staż. Udzielałam juz krótkich odpowiedzi, jednak w najbliższych dniach pojawi się post opisujący gruntownie "Karierę na start" oraz... informacja o konkursie :-)
     A na razie idę się cieszyć zasłużonymi wakacjami :-)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

:)Ja też miałam średnie wrażenia ze swoich praktyk studenckich, ale muszę przyznac, że widac, że jednak je robiłam. Czuję się pewniej, sporo rzeczy robię szybciej niż kiedyś, no i doświadczenie - to rzeczywiście cenna sprawa i nigdy nie wiadomo, kiedy ono się przyda:)
Pozdrawiam i udanych wakacji:)

Anonimowy pisze...

Witam
pimsleur jest to kurs tak jak "Euro Plus+" tylko dużo prostszy. Jest kursem dla początkujących z bardzo małą ilością słownictwa. Taka baza do właściwej nauki języka. Polega na słuchaniu i powtarzaniu dialogów. Kurs angielski - czyli z angielskiego na hiszpański. Przeczytałam o nim na jednym z blogów już nie pamiętam u kogo. Hiszpańskiego nie znam wcale. Kilka słówek, liźnięte podstawy, zero gramatyki. Oglądam film dla osłuchania się. Wyłapuję pojedyncze słówka inne poznaję na podstawie sytuacji. Więcej domysłów niż rozumienia. Fajna zabawa połączona z nauką. Kursów jest masa ja mam hiszpański, rosyjski, francuski (dla sprawdzenia) ale jest ich o wiele więcej.

Prześlij komentarz