wtorek, 26 marca 2013 | By: http://klaudiablog.pl

Filologia hiszpańska od podszewki




     Na prośbę czytelników (zwłaszcza Koharu) dzisiaj opiszę wam, jak wyglądają studia na filologii hiszpańskiej ;-)




     Na Uniwersytecie Śląskim, gdzie studiuję, naukę języka zaczyna się od podstaw. Prawda jest jednak brutalna - zdecydowana większość studentów posługuje się już tym językiem całkiem nieźle, a jakieś 15-20% jest po klasie dwujęzycznej, a co za tym idzie mówią po hiszpańsku niemalże płynnie i jak można się domyślić znacznie zawyżają poziom. Oczywiście nie ma co narzekać, ale dla osoby, które nie uczyła się wcześniej hiszpańskiego (takiej jak ja) przebrnięcie przez pierwszy semestr jest dość trudne, bo prowadzący  strasznie gonią z materiałem i niektóre rzeczy traktują jako oczywiste, a potem trzeba siedzieć i wszystko nadrabiać. To, co jest bardzo na plus, to częste kolokwia (na które trzeba się przygotowywać bardzo kompleksowo, na gramatyce nagle może się okazać, że na 55 stronie w ostatnim przykładzie było słówko oznaczające "dąb korkowy", i tłumaczenie trzeba znać...), chociaż dla mnie bardzo męczące jest np przygotowywanie mnóstwa prac pisemnych czy wypowiedzi na konwersacje (tematyka różnorodna, począwszy od form opodatkowania poprzez zwyczaje karnawałowe na Balearach, na transferach w klubach sportowych skończywszy).
     Jeśli chodzi o przedmioty to dla mnie, pasjonatki języków, największe znaczenie ma oczywiście Praktyczna Nauka Języka Hiszpańskiego - u mnie składająca się z czterech przedmiotów, a mianowicie:
 - gramatyka * 2 - a te 3 godziny tygodniowo to i tak za mało, po pół roku nauki teoretycznie znam już wszystkie możliwe czasy, konstrukcje, condicionales, imperativo, subjuntivo itp,
 - konwersacje - byłoby miło gdyby nie prowadząca ;-), a tak na poważnie to dla mnie przedmiot dość problematyczny, bo naprawdę dopiero uczę się tego hiszpańskiego i mam problemy z formułowaniem zdań no i dość trudno mi się przebić w grupie, w której jakieś 50% osób mówi już płynnie... i szybko... i dużo :/
 - język pisany - w zasadzie mój ulubiony, piszemy krótkie formy na zajęciach i dłuższe w domu, zazwyczaj na tych zajęciach przyswajam najwięcej słownictwa i mam wrażenie, że są najpraktyczniejsze ze wszystkich
 - rozumienie ze słuchu - muszę przyznać, że na tych zajęciach bywam rzadko (i w ogóle mało osób na nich bywa), bo prowadząca jest bardzo młoda, niedoświadczona i w zasadzie sama nie wie, co ma z nami robić - a poza tym z rozumieniem ze słuchu nigdy nie miałam problemów i ogólnie jakoś sobie radzę ;-)
     Drugim punktem tych studiów, który jeszcze w miarę przykuwa moją uwagę jest lektorat z języka obcego - mieliśmy do wyboru angielski, włoski i portugalski. Zajęć jest niewiele (3h tygodniowo) i podzielone są na działy - "konwersacje i rozumienie ze słuchu" oraz "gramatykę i język pisany". Niestety, panie prowadzące (starsze ode mnie o jakieś 2-3 lata, czyli w zasadzie zaraz po magisterce i dość niedojrzałe w swym zachowaniu) nie bardzo przykładają się do zajęć, ja rozumiem, że to drugi język, że może wiele osób traktuje go jak kulę u nogi i one nie chcą wywierać zbyt dużej presji, ale naprawdę mogłyby mieć jakiekolwiek wymagania...
     Poza tym mamy również szeroko rozumiane "inne przedmioty", takie jak: Historia Cywilizacji Hiszpańskiego Obszaru Językowego (może jestem negatywnie nastawiona, ale naprawdę mało mnie obchodzi w jakiej hiszpańskiej jaskini są malowidła z jakiego okresu), Teoria i Praktyka Przekładu (chyba sama pani profesor nie wie o czym mówi), Wstęp do Literaturoznawstwa, Podstawy Językoznawstwa, Językoznawstwo Stosowane i milion innych rzeczy, które jakoś mnie nie przekonują, ale jak trzeba, to trzeba...
     Ach, no tak, i mój hit - Marketing i ekonomia - przedmiot do wyboru, zdecydowałam się na niego bo miałam już takowy na poprzednich studiach i byłam pewna, że uda się jakoś przepisać ocenę, ale okazalo się, że zajęcia odbywają się po hiszpańsku. Jeśli studiujecie jakąś filologię to pewnie stwierdzicie, że nic dziwnego, ale opowiadanie o prawach popytu i podaży, inflacji czy międzynarodowych stosunkach gospodarczych osobom, które formalnie są na poziomie A1 - en serio?


     No, to na razie tyle, dość formalnie ale to tak szeroki temat że nie bardzo wiedziałam, jak go ugryźć - więc jeśli macie jszcze jakieś pytania, chcielibyście się czegoś dowiedzieć - pytajcie w komentarzach, chętnie odpowiem ;-)

PODOBNE POSTY:
Kręci się :-)
Przygotowania do hispanistyki - podsumowanie :-)
Przygotowania do hispanistyki :-)
Kandydat zakwalifikowany :D

7 komentarze:

Koharu pisze...

Dziękuję uprzejmie i przepraszam, że tak naciskałam na Ciebie w tym temacie :D
Przeczytawszy muszę powiedzieć, że u mnie jest podobnie - częste kolokwia, duże wymagania, ale tego właśnie oczekiwałam :)(co nie zmienia faktu, że czasem miewam dość ;)) I zgadzam się co do konwersacji, mam podobny problem. Zanim sobie ułożę w głowie coś, co chcę powiedzieć, to któraś z osób, które uczyły się wcześniej i i mówią dużo płynniej, już zdąży to powiedzieć za mnie.
U nas były 3 grupy, 2 od podstaw i zaawansowana, i w tych od podstaw faktycznie były osoby które nie znały języka wcale bądź tylko umiały przedstawić się, odmienić czasownik w czasie teraźniejszym, etc. Ale szybko nadganiamy grupę zaawansowaną :)
Co do innych przedmiotów, to historię i literaturę też lubię, ale w sumie od zawsze miałam zamiłowanie do humanistycznych przedmiotów. Nie cierpię tylko wstępu do literaturoznawstwa :P A co do tego drugiego języka to naprawdę smutne, że jest tak traktowany :( Wiem, że u mnie włoski jest słabo prowadzony, a akurat włoski chciałam realizować jako drugi język romański.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za wyczerpującą notkę i zaspokojenie mojej ciekawości :)

MissBlue pisze...

Także studiuję filologię - polską, sama nie wiem, czy jednak mam łatwiej, skoro to przecież nasz rodzimy język. Każde filologiczne studia na swój sposób są trudne i pewnie, jak u mnie mają swoje legendarne już przedmioty, które sprawiają studentom wiele trudu;).
Moja koleżanka, po roku filologii romańskiej zrezygnowała ze studiów(pomimo tego, że miała zaliczone wszystkie przedmioty) za namową dziekana. Uczyła się francuskiego tylko przez trzy lata w liceum - a i to było za mało. To jest właśnie problem ze studiowaniem tego typu kierunku - niby powinni uczyć od podstaw (np. w moim mieście, tylko moja szkoła oferowała zajęcia z języka francuskiego), tylko rzeczywiście trudno w trzy lata opanować język, kulturę i całą otoczkę z tym związaną.
Jakkolwiek i tak są to najciekawsze kierunki, przedmioty - tu naprawdę większość zależy od wykładowców:)
Powodzenia w dalszym studiowaniu;)

hattu pisze...

Zostałaś nominowana do LBA :)

http://call-me-hattu.blogspot.com/2013/03/liebster-blog-award.html

zakochana :* pisze...

zapraszam do odebrania nominacji na moim blogu! :) pozdrawiam!

http://klaudiablog.pl pisze...

Dziękuję za nominacje, jak tylko będę miała chwilkę to na pewno wezmę udział w zabawie ;-)

Kasia pisze...

Dziękuję za bardzo fajny wpis, na pewno się przyda! Zastanawiam się, dlaczego wcześniej nie widziałam tego bloga ;) Pozdrawiam! :)

RenataWarzocha pisze...

Filologia hiszpańska to bardzo ciekawy kierunek. Ja studiuję na Wszechnicy Polskiej i jestem bardzo zadowolona, widzę duży postęp :)

Prześlij komentarz